W każdy ostatni czwartek listopada amerykańskie lotniska będą musiały pracować w trybie awaryjnym, a drogi zamieniają się w jeden ciągły korek. Tłumaczy to fakt, że wszyscy spieszą się do domu - aby skosztować indyka w rodzinnym gronie i wyrazić wdzięczność światu za wszystkie dobre rzeczy, które wydarzyły się w zeszłym roku.
Amerykanie czczą Święto Dziękczynienia, jest to praktycznie podstawa narodowej integralności. Święto pojawiło się prawie wtedy, gdy pojawił się sam kraj. Pierwsi osadnicy z Anglii w 1620 roku, po odbyciu podróży statkiem Mayflower, wylądowali na ziemi, która później stała się stanem Massachusetts. Ale ziemia była niegościnna, a zima była tak sroga, że połowa osadników zmarła w pierwszym roku. Indianie przybyli z pomocą ocalałym. To oni udzielali mądrych rad, jakie plony można uprawiać, a które nie przyniosą plonów.
Działalność rolnicza w następnym roku przyniosła obfite i obfite owoce. Na cześć żniw zorganizowano święto, które służyło jako wdzięczność wyższym mocom i Indianom. Tak minął pierwszy Dzień Dziękczynienia.
Stało się świętem narodowym dopiero za rządów kraju przez Jerzego Waszyngtona. Ale data nie została od razu ustalona. Początkowo święto obchodzono 26 listopada, potem Lincoln zmienił datę, a obchody miały miejsce w ostatni czwartek listopada. Roosevelt również dokonał zmian – teraz był przedostatni czwartek. Dekret nie dotarł do odległych stanów, Święto Dziękczynienia obchodzono na różne sposoby. Dopiero w 1941 r. zdecydowano ostatecznie, że dniem obchodów będzie ostatni czwartek listopada.
W tym dniu cała rodzina zajada się indykiem w sosie żurawinowym, batatami, plackami z dyni, orzechami, pochrzynami i kukurydzą. Święto Dziękczynienia jest obowiązkowe.
Tradycyjnie na obchody są 2 dni wolne. Świetna okazja do rozpoczęcia przygotowań do świąt od zakupu prezentów. W Nowym Jorku odbywa się parada na cześć święta. Obowiązkowe jest również ułaskawienie indyka, które wymyślił Harry Truman. Na trawniku przed Białym Domem odbywa się ceremonia, podczas której prezydent ogłasza ułaskawienie ptaka, który udaje się do zoo, aby przeżyć swoje dni. Wszystko to dzieje się pod pistoletem aparatów i obiektywów aparatów.